Gdy władzę w Niemczech przejął Adolf Hitler w państwie zaczęła królować swastyka, wypierając wiele innych symboli. Przede wszystkim niechciane i zwalczane były te należące do mniejszości. Objęło to również Polaków, którym zakazano używania własnych symboli narodowych. Jak to jednak nasza historia nieraz pokazała, Polacy nie bardzo lubią zakazy zwłaszcza te związane z narodowością. Odpowiedzią na ograniczenia było stworzenie nowego znaku znaku. Janina Kłopocka należąca do Związku Polaków w Niemczech zaprezentowała kilka projektów, które początkowo jednak nie zostały zaakceptowane. W końcu jednak pokazała bardzo prosty projekt, który przypadł polskim działaczom do gustu. Na czerwonym tle ukazana była biała, jakby pochylona litera Z z drobnym elementem w dolnej części. Na pierwszy rzut oka tylko barwy w jakiś sposób nawiązywały do ojczyzny, jednak już po chwili można było zauważyć, że kształt białego elementu przedstawia w symboliczny sposób jakby na mapie Polski rzekę Wisły z oznaczeniem miejsca, gdzie położony jest Kraków.
Opieranie się nie miało na celu duntu dla buntu. Słusznie obawiano się germanizacji i wypierania polskiej kultury. Nie chciano by odeszła ona w zapomnienie. Z biegiem lat symbol był modyfikowany, skracano ramiona rzeki i wręcz zaczął przypominać znienawidzoną swastykę, wbrew intencji twórczyni. Pierwotna była taka, że miał być na tyle mylący, aby niemieccy urzędnicy tak myśleli i go zaakceptowali, jednak żeby na tyle wyraźnie się od tego odcinał, aby było to widoczne. Była to więc jedna z wielu historii, w której Polakom udało przemycać się w sposób niewidoczny dla agresora polskości.